Bezrobocie
Mieszkamy w Polsce ale zjawisko bezrobocia dotyka ludzi w wielu krajach. Wypowiem się ogólnie na temat zjawiska i dam odpowiedź jak problem rozwiązać.
Sprawa wydaje się prosta i jak zobaczymy odpowiedź jest jedna. Najpierw o bezrobociu.
To które mamy w Polsce i w krajach zwanych rozwiniętymi pochodzi z rozwoju cywilizacyjnego. Ilość miejsc pracy maleje w związku z postępem technologicznym. Stąd bezrobocie nosi nazwę strukturalnego.
Nasuwa mi się tutaj wspomnienie. Kiedy byłem małym chłopcem chodziłem do przedszkola. Bawiłem się wówczas z innymi dziećmi w zabawę, która polegała na tym, że chodziliśmy w kółku i śpiewaliśmy słowa piosenki : mało nas, mało nas do pieczenia chleba, jeszcze nam, jeszcze nam Ciebie tu potrzeba. Do srodka koła wchodziło najpierw jedno wybrane przez Panią dziecko a w miarę upływu czasu dobierało ono sobie jednego kolegę do środka, drugiego, a tamten trzeciego itd. Ilość dzieci wewnątrz powiększała się. Każdy mógł sobie kogoś do pieczenia chleba dokooptować.
Zabawa była elementem wychowania świadomie wprowadzonym do programu przedszkolnego przez pedagogów. Celem zabawy było stworzenie modelu rzeczywistego życia ludzi dorosłych, gdzie w warunkach konieczności wykonywania pracy podtrzymującej istnienie, pojawia się potrzeba wzajemnego wspierania się przyjmująca postać współpracy.
I rzeczywiście w życiu dorosłym te dwa elementy, współpracy i współżycia przeplatają się ze sobą. Gdziekolwiek znajdziemy się w miejscach, gdzie ludzie współpracują tam zauważymy także, że oprócz umiejętności cenione są także zalety towarzyskie. Ludzie dobierają się na zasadzie sympatii wzajemnej. Większość miejsc pracy (w Polsce jest to pond 50%) znajdowanych jest z polecenia znajomych.
Do powyższego, prostego modelu pracy dochodzi jeszcze ponadto coś co nazywamy samorealizacją. Tworząc produkty wartościowe, wnosząc do bytu społecznego wartość poprzez pracę możemy w nim zaistnieć, będziemy zauważalni jako jednostki wartościowe. Wykonując pracę o której wartości jesteśmy przekonani, możemy zyskać poczucie dumy z dokonań, możemy poczuć się godni szacunku ze strony innych, możemy wreszcie, bazując na tych dokonaniach stać jednostkami twórczymi. Bazując na takich doświadczenia, mając szeroki ogląd rzeczywistości, wzbogacony o dokonania poprzednich pokoleń, możemy rozpocząć wnoszenie do niej osobistego wkładu, poprzez modyfikację tego co już wiemy w kierunku ulepszenia rzeczywistości. Tu odkryliśmy wymiar pracy szerszy od ekonomicznego w prostym sensie wymiany produktu i zapłaty.
Praca ma więc ponadto wymiar społeczny i to nie tylko w sensie współżycia jednostek, wspólnego ich przebywania razem ale ponadto poprzez pracę człowiek wyrasta ponad zwykłego zjadacza chleba stając się w końcu jednostką twórczą. Tak więc uczestnictwo w działaniach wspólnych jest dla każdej jednostki szansą na rozwój osobowy. Trzeba powiedzieć ponadto, że bez pracy ta szansa na rozwój jest mała. Chyba należy ze względu na rzadkość samorealizacji uznać je praktycznie ( bo w większej skali ) za niemożliwe.
Spoglądając wstecz na rozwój naszego kraju i innych jemu podobnych widzimy nieustanny postęp. Jest to postęp edukacji, organizacji i techologii (sposobów wytwórczych ). Uznajemy to za wartość, stąd znalazło to odbicie w naszej konstytucji, która zapewnia wszystkim obywatelom dostęp do wykształcenia a ponadto stoi na straży darmowego do niego dostępu.
Pojawia się pytanie: Czy należy odrzucić to, co tak cenimy, bo jest to dobre, czyli postęp i wykształcenie dlatego, że skutkiem postępu jest nadmiar obywateli ( jak to brzmi, przecież obywateli jest tylu ilu jest, po prostu ) do pracy ? Odpowiedź jest oczywista :Nie.
Musimy zmienić nasze podejście do pracy, na którą dotąd patrzyliśmy głównie z ekonomicznego punktu widzenia. Spójrzmy na historię. Kapitaliści XIX wieku zatrudniali ludzi nawet do 16 godzin na dobę łącznie z zatrudnianiem małoletnich dzieci. O tym mówią dzisiaj szkolne podręczniki historii. W ten chaos wkroczyło Państwo i wprowadzono ograniczenie pracy do 8 godzin, jak również ograniczono praktycznie do zera możliwość zatrudniania nieletnich. Zapewne było wtedy bardzo wielu przeciwników ingerencji Państwa w dowolność praktyk ówczesnych pracodawców, dzisiaj uznanych za nieludzkie. Zmierzam do tego, że Państwo ma prawo i obowiązek regulacji stosunków pracy stosownie do współczesnej wiedzy o człowieku.
Wracając do ograniczenia czasu pracy do 8 godzin zauważmy, że takie ograniczenie było sprzeczne z ekonomią. To wzgląd na człowieka był tu brany pod uwagę. Teraz dojrzeliśmy do podobnego skoku jakościowego. Jak to już ktoś dawno zauważył 8 godzin nie jest jakąś magiczną, niezmienną granicą. Nie liczba jest tu istotna. Istotne jest to, by ponownie nabrała sensu zabawa przedszkolna w pieczenie chleba. By dzieci, które bawią sie w przedszkolu w tą zabawę, po powrocie do domu nie widziały bezrobotnego tatusia w fotelu przed telewizorem. By dzieci, które chodzą już do szkoły nie zadawały pytania : 'Po co sie uczę, skoro i tak nie znajdę pracy ?'.
Wniosek jest jeden , trzeba podzielić się pracą, bo praca warunkuje rozwój osobowy każdego z obywateli, jest mu potrzebna do istnienia i do rozwoju osobowego jak woda i powietrze. Tu muszę dodać, że mam na myśli pracę w powyżej opisanym sense, pracę godną w godnych warunkach i za godziwe wynagrodzenie i myślę, że w dzisiejszej Polsce możemy o takiej pracy mówić - istnieją związki zawodowe, jest Kodeks Pracy ( którego nie należy przykrawać pochopnie dla czyjegoś widzimisię ). Uwaga ta jest konieczna, bo stwierdzenie o potrzebie pracy z innych powodów niż pieniądze może być drażniące dla tych osób ,które doświadczyły w życiu brutalności w miejscu zatrudnienia jak też prymitywnych warunków pracy. Mam więc na myśli pracę godną, w godnych warunkach, taką z której można czerpać dumę.
Powacając do głównego nurtu myśli pozostaje mi odpowiedzieć jak to zrobić, by podzielić się pracą. Ze znanych mi przykładów wspomnę o tym, to co zrobiono we Francji. W sytuacji bezrobocia, oczywiście strukturalnego, skrócono tam tydzień pracy o kilka godzin ( chyba o 6 godzin ) i bezrobocie kilkunastoprocentowe zmalało natychmiast do 10%. Niestety nie znam dokładnych danych a czerpię je jedynie z pamięci. Tu, w tym miejscu istotne jest jedynie wskazanie kierunku działania.
Tak więc nie należy pytać o ilość godzin pracy: 8, 7, czy też 6 godzin. Należy zmniejszyć tydzień pracy tak, by w tak powstałe miejsce zmieścić tych, którzy pracy znaleźć nie mogą. Słyszę już około 20 lat takie wypowiedzi nie widzę jednak zdecydowanego działania w tym kierunku.
Hamulcem dla takiego działania jest z jednej strony fetyszyzacja ekonomii, i stawianie jej przed potrzebami obywateli a z drugiej strony egoizm tych, którzy czują się urządzeni i boją się utraty dochodów w dotychczasowej wielkości - bo za skróceniem czasu pracy musi pójść zmniejszenie dochodów. Ale jest tu podobnie jak z ławką w parku na której siedzimy. Podchodzi ktoś następny, posuwamy się trochę. Jest ciaśniej, bo inaczej być nie może ale siedzą wszyscy. A jak patrzymy na kogoś rozłożonego na kilku miejscach w pociągu, kiedy nowi pasażerowie tłoczą się w korytarzu ?
Zacytuję tutaj fragment księgi Eklezjastesa.
Ekl 4.1 Wtedy obróciłem się i patrzyłem na wszystkie krzywdy, jakie czynią sobie ludzie pod słońcem. Widziałem łzy uciśnionych ale nie otarła ich dłoń współczującego. W rękach ciemiężycieli zamieszkała siła zatrzymująca gest współczucia.
cytat powyższy można znaleźć na stronie, w rozdziale Eklezjastes.
Pozwólmy, by gest współczucia zaistniał niezależnie od obaw przed nowością sytuacji. Ważny jest dobry zamiar, by wszyscy zmieścili się na ławce jest to skrót myślowy ale sięga on do sedna rzeczy. Skutek aktywnonści większej ilości obywateli będzie większy ich obecnością i zadowoleniem a konflikt zniknie.
Podsumowując. Przywróćmy ekonomii należne jej miejsce w ramach stosunków pracy ukształtowanych z uwagi na wspomniane wyżej potrzeby. I trzeba to zrobić szybko, bo krzywda rośnie. Szybko oznacza tu 3 miesiące a nie 3 lata lub więcej.
28.08.2002
Wojciech Kamiński